Stanisław Wilhelm Radziwiłł herbu Trąby, urodził się 6 lutego 1880 roku w Berlinie, był synem Antoniego Wilhelma i Marii Doroty z domu de Castellane. Na chrzcie otrzymał imiona Wilhelm Janusz Henryk Stanisław Radziwiłł.
W roku 1899 ukończył nauki w Królewskim Pedagogium w Sulechowie.
Po śmierci ojca w 1904 roku, stał się dziedzicem części jego dóbr (dobra te obejmowały ogromne puszcze i błota na Polesiu), które zaczęto odtąd nazywać odrębną ordynacją dawidgródecką.
Gdy wybuchła wojna rosyjsko-japońska, poszedł na nią jako ochotnik (związane to było z przyjęciem obywatelstwa rosyjskiego i zrealizowaniem praw do ordynacji dawidgródeckiej).
28 kwietnia 1906 roku w Paryżu Stanisław Wilhelm ożenił się z Dolores Konstancją Joanną Marią z linii szydłowiecko-połanieckiej Radziwiłłów. 2 października 1907 roku w podkrakowskich Balicach na świat przyszła ich jedyna córka — Anna Maria.
![]() |
Stanisław Wilhelm Radziwiłł z córką Anną Marią, ok. 1910-1911, źródło Fundacja Pałac Bojadła |
W roku 1915, po śmierci matki, miał otrzymać majątek w Klenicy z pałacem myśliwskim w Prusach, jednak wobec wybuchu I wojny światowej, jako oficer armii rosyjskiej nie mógł przejąć położonych w Niemczech dóbr.
W czasie I wojny światowej służył początkowo jako lejtnant 13 pułku ułanów pruskich, potem zaś w 1 pułku ułanów nerczyńskich w tzw. dzikiej dywizji. Walczył wówczas w Karpatach (zgłosił się z sotnią dowodzonych przez siebie Kozaków nerczyńskich do oddziałów polskich tworzonych przy armii rosyjskiej — według Bronisława Taurogińskiego).
Jeszcze w roku 1915, Stanisław Wilhelm — potomek litewskiego rodu, wrośnięty w kulturę niemiecką i skoligacony z wielkimi pruskimi rodami — wypowiadał się bardzo krytycznie o Józefie Piłsudskim (kiedy zetknął się z Piłsudskim osobiście, zmienił jednak zdanie i został jednym z najbardziej zaufanych ludzi w jego otoczeniu).
W październiku 1917 roku należał do założycieli i przywódców Stronnictwa Narodowo-Zachowawczego (SN-Z) w Piotrogrodzie, które opowiadało się za współpracą z Rządem Tymczasowym i koalicją, ale uznawało Radę Regencyjną za "jedyny prawowity rząd polski". Stanisław Wilhelm został sekretarzem Koła SN-Z w Mińsku oraz współdziałał z innymi ugrupowaniami polskimi w Rosji w ramach Polskiej Narodowej Komisji Wykonawczej i Bloku Jedności Narodowej w Moskwie.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Stanisław Wilhelm zgłosił się na początku lutego 1919 roku do 3 pułku ułanów i objął dowództwo szwadronu Ziemi Mazowieckiej walczącego w składzie Frontu Litewsko-Białoruskiego.
W październiku 1926 roku dowództwo 3 pułku ułanów "Dzieci Warszawy" nadesłało do redakcji "Słowo" wyciąg ze Złotej Księgi Pułku, dotyczący bohaterskiego przebiegu służby Stanisława Wilhelma Radziwiłła:
"Ś.p. rotmistrz ks. Radziwiłł Stanisław przedstawił się w pułku 3-im ułanów w początku lutego 1919 r. z prośbą o przyjęcie do pułku zgodnie z tradycją i obyczajem, w pułku przyjętym. Na zebraniu ogólnem oficerów był do Korporacji przyjęty i odtąd nosił barwy pułku.
Dla załatwienia spraw, powierzonych mu przez Naczelne Dowództwo, wyjeżdża do Wilna i zjawia się do pułku dnia 27 IV 1919 r. w Porzeczu nad Jasiołdą na Polesiu. Obejmuje dowództwo 2-go szwadronu i nieprzerwanie dowodzi nim we wszystkich akcjach bojowych pułku do dnia 30 VII 1919 r. Cały ten trzymiesięczny okres obfitował w nieprzerwany szereg ciężkich walk o Łuniniec i Słuck.
Bitwy pod Waliszczami, Hancewiczami, Malkowiczami, wśród mniejszych potyczek i bojowych wywiadów, dają w szczególności możność oceny zasług ś.p. Rotmistrza Stanisława, jako oficera wybitnych zdolności strategicznych, odwagi niepospolitej, wprost imponującej ochotniczej młodzieży akademickiej, z której składały się wówczas szeregi ułańskie. Jego niezamącona zimna krew i znakomita orjentacja niejednokrotnie ratowały zachwianą sytuację bojową w tak nierównej walce z przeważającym wrogiem. Przedziwny spokój i pogarda śmierci cechowały Rotmistrza Radziwiłła, w boju nigdy się nie kładł, a na prośby ułanów, aby nie narażał próżno swego życia, odpowiadał, że lepiej widzi. W boju zawsze pogodny, dowcipny, wesoły, z laseczką w ręku — spokojnie wydawał rozkazy.
Jako dowód można tu przytoczyć fakt uratowania od zagłady szwadronu i odzyskania utraconej pozycji pod stacja Malkowicze na Polesiu:
"Ś.p. rotmistrz ks. Radziwiłł Stanisław przedstawił się w pułku 3-im ułanów w początku lutego 1919 r. z prośbą o przyjęcie do pułku zgodnie z tradycją i obyczajem, w pułku przyjętym. Na zebraniu ogólnem oficerów był do Korporacji przyjęty i odtąd nosił barwy pułku.
Dla załatwienia spraw, powierzonych mu przez Naczelne Dowództwo, wyjeżdża do Wilna i zjawia się do pułku dnia 27 IV 1919 r. w Porzeczu nad Jasiołdą na Polesiu. Obejmuje dowództwo 2-go szwadronu i nieprzerwanie dowodzi nim we wszystkich akcjach bojowych pułku do dnia 30 VII 1919 r. Cały ten trzymiesięczny okres obfitował w nieprzerwany szereg ciężkich walk o Łuniniec i Słuck.
Bitwy pod Waliszczami, Hancewiczami, Malkowiczami, wśród mniejszych potyczek i bojowych wywiadów, dają w szczególności możność oceny zasług ś.p. Rotmistrza Stanisława, jako oficera wybitnych zdolności strategicznych, odwagi niepospolitej, wprost imponującej ochotniczej młodzieży akademickiej, z której składały się wówczas szeregi ułańskie. Jego niezamącona zimna krew i znakomita orjentacja niejednokrotnie ratowały zachwianą sytuację bojową w tak nierównej walce z przeważającym wrogiem. Przedziwny spokój i pogarda śmierci cechowały Rotmistrza Radziwiłła, w boju nigdy się nie kładł, a na prośby ułanów, aby nie narażał próżno swego życia, odpowiadał, że lepiej widzi. W boju zawsze pogodny, dowcipny, wesoły, z laseczką w ręku — spokojnie wydawał rozkazy.
Jako dowód można tu przytoczyć fakt uratowania od zagłady szwadronu i odzyskania utraconej pozycji pod stacja Malkowicze na Polesiu:
Dnia 7 VII 1919 r. 2-gi szwadron 3-go p. ułanów, atakując stację Malkowicze, został otoczony przez bataljon bolszewickiej piechoty. Było to w Iesie, gdzie łączności wzrokowej niepodobna było utrzymać. Gdy pcd krzyżowy ogniem nieprzyjacielskim szwadron zaczął się wycofywać, Rotmistrz Radziwiłł z kilku ułanami osłaniał jego odwrót, ostrzeliwując nieprzyjaciela, ogień tej garstki straceńców sprawił, że bolszewicy za chwilę zaprzestali następować. Chwilę tę wykorzystał Rotmistrz Radziwiłł — zebrał ponownie szwadron i poprowadził do ataku (...).
To tylko jeden z wypadków, gdzie ś.p. Rotmistrz ks. Radziwiłł wykazywał odwagę i poświęcenie godne starożytnych bohaterów, godną bojowych tradycyj rodzinnych rycerzy bez strachu i zmazy.
Jako kolega i kompan, ś.p. rotmistrz Radziwiłł nie miał sobie równego, a szwadron kochał Go niezmiernie, dając Mu tego dowody na każdym kroku.
Z korpusem oficerów zżył się zupełnie, zespolił się całkowicie, i nie było ani jednego zebrania towarzyskiego, ani jednej biesiady, którą by przepuścił. A tam, gdzie się tylko znajdował, wytwarzał swoim taktem, subtelnością i dobrocią, ciepłą atmosferę, niezamąconą żadnym przykrym zgrzytem.
Przytem wielce wykształcony, inteligentny i mądry służył kolegom dobrą skuteczną radą.
Dnia 30 VII 1919 r. wyjechał do Warszawy i otrzymał, tam stanowisko adjutanta Naczelnego Wodza (...)”.
Przed ofensywą kijowską jako osobisty adiutant Piłsudskiego, sprzeciwił się decyzją Marszałka i poprosił o oddelegowanie go na front wschodni. Stanisław Wilhelm w stopniu rotmistrza pełnił wówczas funkcję szefa sztabu 7 Brygady Jazdy.
W drugim dniu ofensywy podczas ciężkich, całodniowych walk o Malin, stoczonych 27 kwietnia, rtm. Radziwiłł w obronie stacji kolejowej został ciężko ranny, z odniesionych ran zmarł następnego dnia.
W drugim dniu ofensywy podczas ciężkich, całodniowych walk o Malin, stoczonych 27 kwietnia, rtm. Radziwiłł w obronie stacji kolejowej został ciężko ranny, z odniesionych ran zmarł następnego dnia.
"(...) Zginął straszną śmiercą ranny — pozostawiony na polu bitwy — dobity przez okrutnego dzikiego wroga barbarzyńcę. Zginął zdała od swego pułku, nie wśród swoich. Walczył jako szef sztabu grupy, działającej pod dowództwem pułkownika Dreszera, do której wchodził 17 p. ułanów Wlkp, jazda tatarska i 1 p, szwoleżerów" — "Słowo", nr. 251 z dnia 27 października 1926 roku.
Okoliczności śmierci nie są jasne. Poległ w boju lub został zamordowany jako jeniec. Ciało było skłute bagnetami i zbite kolbami karabinów. Istnieje wersja, że zginął dobity po wydaniu rannego przez chłopa, w którego chacie go złożono.
Marszałek Józef Piłsudski przebywał wtedy w swojej kwaterze za linią frontu. Coś dziwnego i niesamowitego obudziło go w środku nocy. Otworzyły się drzwi i do pokoju wkroczył Stanisław Wilhelm w galowym mundurze. Piłsudski sądząc, że ma przed sobą żywego człowieka, zaczął wypytywać go o nowiny. Niczego się jednak nie dowiedział, bo Radziwiłł przeszedłszy pokój w milczeniu, rozpłynął się tuż przy ścianie naprzeciwko drzwi wejściowych.
Piłsudski zrozumiał sens tego dziwnego wydarzenia dopiero następnego dnia rano, gdy dotarła do niego wiadomość o śmierci rtm. Radziwiłła.
Skromny pogrzeb Stanisława Wilhelma Radziwiłła odbył się w kościele Św. Krzyża w Warszawie, na którym osobiście pojawił się Wódz Naczelny, skąd trumnę przewieziono do Nieświeża.
![]() |
Gen. Dowbór-Muśnicki w otoczeniu oficerów na pogrzebie adiutanta Józefa Piłsudskiego, oficera pułku, rtm. Stanisława Wilhelma Radziwiłła, źródło Allegro |
W uznaniu zasług położonych w obronie Ojczyzny i uwieńczonych bohaterską śmiercią na polu chwały awansowany został pośmiertnie na stopień majora (Dekret Naczelnego Wodza z dnia 20 maja 1920).
W roku 1921, pośmiertnie odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojskowego Virtuti Militari nr. 4266 (Dekret Naczelnego Wodza L. 2868 z 1921 roku; Dziennik Personalny z 1922 roku Nr 1, s. 13).
![]() |
Marszałek Józef Piłsudski w krypcie grobowej książąt Radziwiłłów w kościele farnym dekoruje krzyżem Virturi Militari czwartej klasy sarkofag, w którym spoczywają zwłoki jego adiutanta ks. Stanisława Radziwiłła poległego w 1920 roku w czasie ofensywy kijowskiej. fot. NAC |
W 1926 roku Marszałek Piłsudski odbył podróż do Nieświeża, gdzie 25 października udekorował Krzyżem Złotym Orderu Wojskowego Virtuti Militari sarkofag swego bohaterskiego żołnierza i adiutanta Stanisława Wilhelma Radziwiłła w podziemiach kościoła Bożego Ciała.
mjr. zw. Denis Krawczenko
Komentarze
Prześlij komentarz