Przejdź do głównej zawartości

Polska Organizacja Wojskowa - Fragmenty witebskie

W dziejach polskiej myśli niepodległościowej, reprezentowanej w latach 1914 - 1921 przez organizacje młodzieży w Rosji, Witebsk ma swoją piękną kartę i obok Moskwy i Kijowa był, jeśli nie najliczniejszem, to z pewnością najruchliwszem i najbardziej zwartem ideowo, kulturalnie i towarzysko środowiskiem ożywionej działalności, prowadzonej w pierwszym rzędzie w karnych szeregach zainicjowanego tu w jesieni roku 1915 harcerstwa polskiego.

Zarówno kierownicy jak i szeregowcy harcerstwa wileńskiego rekrutowali się początkowo niemal wyłącznie z elementów napływowych z b. Królestwa i Wileńszczyzny. Godną uwagi cechą środowiska był pozytywny stosunek młodzieży do idei niepodległościowej, mającej tu grunt b. podatny, czego wyrazem może być do pewnego stopnia fakt, że zorganizowaną podk oniec r. 1915 pracę rozpoczęło z inicjatywy uczestnika walk legjonowych, (pseudonim Topór), który dotarłszy w tym czasie do Witebska, w charakterze emisarjusza, potrafił natchnąć młodzież zapałem i wiarą w pomyślność wyników.

Rzecz prosta, że był to stan emocjonalny, a nie wyrozumowany.

Ćwiczenia polowe batalionu Polskiej Organizacji Wojskowej z Warszawy. Komenda Naczelna POW. Widoczni: Janusz Jędrzejewicz, Janusz Gąsiorowski, Jan Opieliński, Wacław Denhoff- Czarnocki, Wacław Jędrzejewicz, Bogusław Miedziński, Karol Krzewski-Lilienfeld, Tadeusz Kasprzycki, Józef Piłsudski, Władysław Horyd, Henryk Krok-Paszkowski, 29 kwietnia 1917 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Ruch niepodległościowy w Witebsku doczeka się może z czasem specjalnej monografji, lub przynajmniej szerszego omówienia, na co ze wszech miar zasługuje. Tutaj zaś chodzi mi o wydobycie na jaw kilku faktów z okresu 1919 - 1921 bezpośrednio związanych z pracami P. O. W. w Rosji, zwłaszcza w miastach położonych w pasie frontu polsko-rosyjskiego. Niech mi wolno będzie wydrzeć zapomnieniu, z oparów krwi i pożogi imiona Tych, którzy w chwili dla dźwigającej się Rzeczypospolitej najcięższej — w służbie dla Niej, wśród obcych nieznani, przez swoich niemal zapomniani, samotni, życie swe młode i bujne ze świadomością spełuającego się ofiarowania — oddali.

Polonia rdzennie witebska choć wcale liczna, społecznic silna, intelektualnie bezkonkurencyjna w stosunku do innych grup narodowościowych, z powodu ucisku carskiego i słabej organizacji pozbawiona była możliwości szerszej pracy. Jedyne bodaj przed wojną stowarzyszenie polskie w Witebsku pod nazwą Rzymsko-katolickiego Towarzystwa Dobroczynności, skrępowane ustawowo i administracyjnie — ledwie wegetowało, utrzymując bibljotekę o kilku tysiącach tomów, mieszczącą się przy ul. Zamkowej, zaopatrującą miejscową inteligencję polską w polskie słowo drukowane. Znacznem uzupełnieniem czytelni była polska księgarnia pp. Drzewińskich i Ungerówny; powstała jeszcze w czasach przedwojennych.

Dwa kościoły, jeden z XVII w. pod wezwaniem Sw. Antoniego, w centrum miasta przy ul. Smoleńskiej, drugi Św. Barbary, nowy, w stylu gotyckim, z palonej cegły, na peryferjach prawobrzeżnej części Witebska, kilka sklepów polskich, dwie cukiernie polskie, to zgrubsza wszystko, co nazewnątrz mówiło o polskości dawnej stolicy księstwa, a później województwa.

Do tego jeszcze wspomnienia polskiej przeszłości na... cerkwiach, które zadziwiały swoim barokiem, świadcząc, że nic od początku zabłysły na ich wieżach podwójne krzyże o skośnych ramionach.

Z mieszkańców najliczniejsi byli oczywiście Żydzi, dla których Witebsk był ostatniem większem miastem na wschodzie, objętem osławioną "linją osiedlenia" (czerta osiedłości), następny bowiem, dalej na wschód wysunięty, piękny i znacznie od Witebska schludniejszy Smoleńsk, był już dla nich miastem zakazanem.

Żywioł rosyjski, głównie czynowniczy i wojskowy, liczbowo przeważał nad polskim, ale nie miał już w sobie cech polakożerstwa, zwłaszcza w środowisku nie związanem z karjerą urzędniczą czy wojskowią.

Uchodźtwo z ziem polskich, poprzedzające niespodziewana, rejteradę armji rosyjskiej, wniosło w polski Witebsk ożywienie i ruch, budząc go z lekkiej drzemki, w jakiej był pogrążony od czasów „reform" slołypinowskich. Jak w większości zaboru rosyjskiego tak i tu narodowa demokracjap róbowała wygrywać prądy rusofilskie, młodzież jednak, na szczęście, zbagatelizowano i pozostawiono samej sobie.

Ogniskiem, które silnie trzymało w orbicie kultury polskiej młodzież polską w Witebsku, było założone pod koniec roku 1915 koedukacyjne Gimnazjum Polskie, kierowane do czerwca 1918 r. przez Ziemowita Glińskiego, obecnie profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, syna znanego powieściopisarza Kazimierza Glińskiego, a później przez p. Łukaszewicza. Skupiało ono w szczupłych swych murach całą szkolną młodzież uchodźczą, a zczasem nawet i miejscową, dotąd rozproszoną po gimnazjach rosyjskich.

Bez porównania jednak silniejszy wpływ na wzajemne zżycie się całej młodzieży polskiej wywarło harcerstwo i jego metody wychowawcze, które urobiło atmosferę gorącego patrjotyzmu i rozbudziło poczucie łączności z krajem wśród młodzieży miejscowej.

Praca harcerska rozpoczęta jeszcze za czasów carskich, zrodzono w konspiracji, stopniowo wywalczyła sobie jawność działania, po rewolucji marcowej osiągnęła wspaniały rozkwit. w r. 1918 przechodziła okres przesilenia i trudności, spowodowanych sytuacją polityczną i największem napięciem walk rewolucyjnych w Rosji i wreszcie w r. 1919 skończyła również na konspiracji, tym razem — tragicznej. Zastęp, liczący w r. 1915/16 11 osób (Władysława Moździńska, Zbigniew Możdziński, dwaj bracia Karyszkowscy, Halina i Morja Moździńskie, Tadeusz Kasprzycki, Zofja Śmigielska, Izydor Leśniewski, Natalja Leśniewska, Eugenjusz Gulczyński), wkrótce rozrasta się bujnie, przekształcając się w I-szą witebską drużynę harcerską męską im. ks. Józefa Poniatowskiego, liczącą sześć zastępów, oraz dwie drużyny żeńskie. Kierownictwo drużyn (Drużynowy I Wt. — od jesieni 1916 r. — Stanisław Bejnar-Bejjnarowicz (obecnie por 35 d. a. I., kaw, Krzyża Walecznych i Niepodległości), po jego wyjeździe w 1918 r. - krótko - Czesław Połowiński (obecnie wiceprokurator S. A. w Wilnie) i po nim — Michaś Massalski - Druż. I Wt. Ż.: Wł. Moździńska (obecnie majorowa Edwardowa Woyzbunowa), II Wt. Ż — Natalja Leśniewska (Siewrukowa)) i zastępów obejmują członkowie pierwotnego zastępu konspiracyjnego.

Po upadku Kierońskiego stosunek władz sowieckich do harcerstwa stawał się coraz bardziej nieufny i z biegiem czasu, przybierając formy coraz, ostrzejsze, spowodował całkowite rozgromienie stowarzyszenia. Z punktu widzenia sowieckiego było to konsekwentne, nam się jednak wydawało o tyle pozbawione podstaw, żeśmy prawie wyłącznie myśleli o Polsce, a nie o Rosji, której wewnętrzne rozrachunki mało nas obchodziły.

Izydor Leśniewski, harcerz, peowiak, plutonowy w. p. Rozstrzelany w pierwszych dniach czerwca 1920 r. w Smoleńsku

Michaś Massalski, harcerz, peowiak, odzn. Krzyż. Niepodległości. Rozstrzelany w pierwszych dniach czerwca 1920 r. w Smoleńsku

Oczywiście, solą w oku władz bolszewickich był brak zainteresowania wśród młodzieży polskiej hasłami komunistycznemi. Obce nam były rozdźwięki partyjne, różnice klasowe. Wszystkie ówczesne wypadki, całą wielkość gigantycznych przemian przesłaniała nam daleka, choć nierównie bliższa zawsze i wszędzie: Polska. Nią żyliśmy i oddychaliśmy, — Tak było wówczas. Dziś znacznie łatwiej jest „uskrzydlić się dumą, piersią naderwać od krzyku i czyjeś święte imię postokroć ślinić na ustach".

W początkach maja 1919 r. władze bolszewickie zdecydowały się na rozwiązanie harcerstwa, wydając, zakaz bezwzględnego zaprzestania dalszej pracy. Wtedy w gronie znacznie szczuplejszem przeszliśmy znów do konspiracji. Z drużynowych i zastępowych powstał zastęp prowadzony przez Witolda Pawlikowskiego, W skład tego zastępu, prócz Pawlikowskiego weszli: Michaś Massalski, Izydor Leśniewski, Wacław Krukowicz, Witold Lipień i niżej podpisany. Osobny t. zw. kurs instruktorski przechodzi żeńska grupa Starszych harcerek: Tali Leśniewskiej, Andzi i Jadzi Bohdanowiczówien, Zochy Śmigielskiej, Heleny i Dziuni Andrzejewskiej, Zofji Drzewinskiej, pod kierunkiem Witolda Pawlikowskiego, od którego zastęp męski obejmuje Michaś Massalski. W historji harcerstwa witebskiego następuje nowy i ostatni okres zbiegający się z powstaniem nowoutworzonej placówki P. O. W., której kadry wypełniają wyłącznie harcerze.

Kontakt, coprawda luźny i jednostronny, między Witebskiem, a ziemiami z polskiej strony frontu istniał już wcześniej. Szereg wojskowych polskich przekradających się do Polski, uzyskiwał w Witebsku wydatną pomoc; akcja zorganizowana sprawnie, skupiona w ręku Franciszkostwa Tórczyńskich, Marji Ungerówny i Marji Fedorowiczówny (Córka znanego działacza na terenie witebskim mec. Wacława Fedorowicza, zmarłego w 1911 r. brat jej, zacny ś. p. Wacław Fedorowicz, również adwokat, więziony wraz ze mną, 1921 r. powrócił do kraju; zmarł przed paru laty w Wilnie), rozwinęła się z dawnego patronatu nad jeńcami polskimi, kierowanego przez Stanisławowę Tyszkiewiczową i Jadwigę Bejnarowiczównę.

30 maja 1919 r. przybył do Witebska Mateusz Stefanowski (Stefan Żywy). Niewielkiego wzrostu, ujmującej powierzchowności, o smagłej twarzy, z otwartem czołem, włosami odrzuconemi do tyłu, łatwy w obejściu, nadzwyczajnie żywy, zdawał się być wcieleniem niewyczerpanej energji. Zgodnie ze swoją zasadą współpracy z młodymi, zwrócił się wprost do młodzieży. Tu jednak nikt go jeszcze nie znał. Dodek Leśniewski, najstarszy wśród nas wiekiem, popartym przez autorytet swego stopnia plutonowego ułanów w. p., umówił z nim spotkanie, nie zapoznając należnych środków ostrożności, w obawie prowokacji. Spotkanie nastąpiło w lokalu Izby Harcerskiej, na zaułku w okolicach ulicy Mohylowskiej. U wylotów zaułka stanęli Michaś Massalski i Wacek Krukowicz, a przed Izbą Witold Pawlikowski. Leśniewski przeprowadzał z Żywym wstępna rozmowę rozpoznawczą. W razie sygnalizowania przez czatujących na ulicy zbliżającego się niebezpieczeństwa w postaci agentów czrezwyczajki. sprawę zdecydowano zlikwidować w sposób całkiem prosty i mało skomplikowany: Żywy — a właściwie ten co się za niego podawał, przestałby być żywym.

Ale rozmowa między Żywym o Dodkiem Leśniewskim rozwiała wszelkie nieufności i doprowadziła do zupełnego obopólnego porozumienia. Czaty na ulicach zostały zdjęte. Wszyscy czterej wymienieni złożyli przed Żywym przysięgą. Ten ostatni wkrótce potem opuścił Witebsk. Raz jeszcze przybył tegoż roku w lipcu.

Fakt założenia placówki peowiackiej w Witebsku został dokonany.

Wkrótce po moim powrocie do Witebska zostałem przez Witolda Pawlikowskiego i Michasia Massalskiego wprowadzony do organizacji. Nowej pracy oddano się z zapałem. Nie pytano się, czy jest celowa, czy się opłaci. Skoro ją zainicjowano z zewnątrz, musiała być potrzebna i to nam wystarczało.

Front polski był zbyt daleko, by można było rozpoczynać akcję dywersyjna. Zresztą prawie zupełny brak broni i ludzi uniemożliwiał najlepsze chęci. Zapalone żółtodzioby nie mogły zastąpić sił męskich. W tych warunkach praca przybrała charakter wyłącznie wywiadowczy.

Niektórzy z kolegów pracując w instytucjach bolszewickich, jak „Plenbież", czy Komisarjat Wojenny, mieli możność wydobycia niejednej cennej wiadomości. Informacje o transportach wojskowych na front, o nowych formacjach, ich składzie i przeznaczeniu, dostarczane do rąk Dodka Leśniewskiego, były przez niego doręczane przybywającym co pewien czas kurjerom. Jednym z aktów, któremuśmy się oddawali niemal con amore, było niszczenie środków łączności. Przewody telefoniczne i telegraficzne, zwła szcza wojskowe, w samem mieście i poza nim były zrywane i przecinane na wszelkie możliwe sposoby.

Tak zeszło lato i jesień 1919 r. Tajemne oczekiwanie wkroczenia do Witebska wojsk polskich, stojących już niedaleko Bieszenkowicz — nie ziściło się. Tęsknota do kraju stawała się zbył dojmującą. W listopadzie Dodek Leśniewski i Wacek Krukowicz, różnemi drogami ruszyli do Polski. W grudniu z Michasem Massalskim samowtór uczyniliśmy to samo. W Połocku zamierzaliśmy przejść Dźwinę, za którą stali już nasi. Ale przypadkowe spotkanie tu jednego zeznających nas urzędników bolszewickich z Witebska, zmusiło nas do powrotu. W końcu grudnia Witold Pawlikowski z rodziną opuścił Witebsk, uzyskując przez „Plenbież" przejazd do Polski.

Tymczasem zbliżała się burza złowroga.

W lutym lub marcu 1920 r. „Izwiestja" opublikowały list otwarty jednego z komendantów P. O. W. na Rosję „do b. towarzyszów broni i współpracowników P. O. W.", w którem ten ogłasza swoje przejście na stronę sowiecką. A w parę dni później na łamach tychże „Izwiestij" ukazał się artykuł niepodpisany pod tytułem „P. O. W.", którego treść wykazywała, że władze bolszewickie posiadają całkiem ścisłe informacje o rozplanowaniu sieci placówek P. O. W. na terenie Rosji, ich roli, zadaniach i celach, a ścisłość tych informncyj mimowoli kazała się domyślać, że ich źródło musiało być bardziej bliskie całej roboty peowiackiej, niżby to wynikało ze zwykłego kontrwywiadu. Że wiadomości te bolszewicy istotnie posiadali, miały dowieść fakty. W tym też mniej więcej czasie rozbiły się prowadzone rokowania polsko-bolszewickie o miejsce pertraktacyj i południowy front Polski rozpoczął ofenzywę.

Jednocześnie bolszewicy przeprowadzili szereg aresztowań w kilku miastach pasa przyfrontowego. W marcu uwięziony był w Witebsku Michaś Massalski (zabrano go z mieszkania doktorostwa Śmigielskich). Tórczyńscy ze służącą, Marja Fedorowiczówna, Marja Ungerówna. W kwietniu — niżej podpisany. Potem przyszły dalsze serje aresztowań. Z Witebska zostaliśmy przewiezieni do Smoleńska, gdzie się znajdowała główna kwatero Osobotdieła Zapfronta. Fakt, że czrezwyczajki robiły aresztowania na polecenie t. zw. Osobogo Otdieła Zapfronta (II oddz. Fr. Zach.) świadczy o planowości tej akcji.

Do osobistych przejść dołączyły sitę wkrótce straszliwe wieści o katastrofie frontu kijowskiego. Nastąpiło kilka miesięcy prowadzonego przez Osobotdieł śledztwa, w którem dominował stały refren: „soznajtieś, soznajtieś, nam i tak wsio izwiestno...", chełpliwość nieusprawiedliwiona, a właściwa bodaj że organom bezpieczeńswa wszystkich czasów i krajów. Podczas jednego z badań w Smoleńsku, w t. zw. „amerykance" (3-piętrowe, nowe więzienie, zbudowane jeszcze przez administrację carską, według wzorów amerykańskich, obok t. zw. Gubiernskoj Katorżnoj Tiurmy), w jednej z cel dostrzegłem na ścianie podpisy M. Massalskiego i Leśniewskiego, którego, jak się potem dowiedziałem, ujęto już niedaleko frontu.

Anna Bohdanowiczówna, harcerka z I witebsk. druż. żeńsk., aresztowana w r. 1921 za współpracę z przybyłą, do Witebska po zawieszeniu broni wojskową misją obserw. polską (kpt. Kobyliński), z wyroku Osobotdieła 15 Armji Sowieckiej rozstrzelana w Mohylowie n/Dnieprem na krótko przed zawarciem traktatu ryskiego. Odzn. Krzyżem Nepodległości i Zasługi

W początkach czerwca 1920 roku nastąpił tragiczny finał: o brzasku, między nocą a dniem, na 406 wiorście na szosie moskiewskiej odbyła się egzekucja nad 13 osobami. Rozstrzelani zostali Michaś Massalski, Dodek Leśniewski, Franciszek i Zofja Tórczyńscy, służącą ich Andzia, Marja Fedorowiczówna i Marja Ungerówna — z Witebską, oraz Przesiecki (pseud. Cyrcan), Ignacy Korsak, gen. Ginejko i jeszcze dwie osoby, których nazwisk nie pamiętam. Dzięki mym szczenięcym latom, w lipcu 1920 roku przeznaczono mnie do obozu koncentracyjnego w Smoleńsku (W obozie smoleńskim był m. in. ś. p. dr. Adrjan Śmigielski i dr. Urbanowicz z Witebska, którzy w końcu 1921 r. powrócili do kraju) do końca wojny z Polską, a ojca zesłano do Samary. Już Go więcej nie zobaczyłem. Malaryczny klimat, cierpienia moralne i fizyczne powaliły Go na łoże, z którego już się nie dźwignął 11. X. 1920 r. umarł wśród obcych, zdala od kraju. Nie danem mi było nawet być na Jego pogrzebie. Spoczywa w Samarze na małym katolickim cmentarzu. Po pewnym czasie według całkiem swoistej amnestji, określono mi termin pobytu w obozie wprawdzie bardziej ścisły, niemniej dość nieoczekiwany — 5-letni. Nazywało się to oficjalnie: „Srok sokraszczon (!) po amnistji do piati let". Ale już w październiku 1921 r. traktat ryski otworzył mi drogę do kraju.

Eugenjusz Gulczyński, Fragmenty witebskie: (przyczynek do dziejów harcerstwa i P. O. W. w Rosji 1915 - 1921), Wilno 1934

Eugeniusz Edward Gulczyński (1903 – 1944) – P. O. W. (1919 -20), historyk, referendarz w USB. Już od jesieni 1939 r. w konspiracji. Aresztowany przez NKWD uciekł z ostatniego transportu więźniów (nocą 24/25 VI 1941 r.). Wrócił do pracy konspiracyjnej ZWZ – AK, redaktor prasy podziemnej, aresztowany na początku 1944 r. przez gestapo, torturowany, nie wydał nikogo. Zamordowany 23 czerwca 1944 w Ponarach

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziesięciolecie Polski Odrodzonej - Jak to było w Głębokiem

Dnia 10 listopada 1928 roku już wczesnym rankiem ruch był ogromny. Domy przybierały szatę odświętną. Wszędzie pełno zieleni, kwiatów, lampjonów, portretów Pana Prezydenta i Marszałka Piłsudskiego. fot. Muzeum Warmii i Mazur Tut przed godziną 15 na placu 3-go Maja zbierać się poczęły Organizacje ze sztandarami. Formuje się pochód, na czele którego stają wieńce: Starostwa i Sejmiku, 3 Półbrygady K.O.P., 23 pułku ułanów, Związku Oficerów Rez., Policji, Strzelca, Magistratu, Nadleśnictwa, Urzędów Państwowych, Przysposobienia Wojskowego, Organizacyj Społecznych i t.d., za wieńcami przedstawiciele władz, wojska, policji państwowej, grającej marsza Chopina, pochód rusza na cmentarz katolicki, otoczony setkami ludzi wszystkich wyznań. Zdała już widać na cmentarzu zapalone lampjony na grobach żołnierzy. Pochód pomału wchodzi na cmentarz i zatrzymuje się przy mogiłach wyciągniętych w długi szereg, na czele których stoi wysmukły duży biały krzyż, na nim zaś czarna tablica ze złotemi lit

Kresowe miasto Głębokie a Marszałek Piłsudski

Głębokie, to położone na Białorusi miasto powiatowe obwodu witebskiego. W dawnych czasach kresowe miasteczko w powiecie dziśnieńskim, nad brzegiem jeziora tegoż nazwiska, należało kolejno do magnackich rodów: Radziwiłłów, Korsaków, Zenowiczów, a po traktacie pokojowym w Rydze z 1921 roku wróciło do Rzeczypospolitej i stało się centrum administracyjnym dziśnieńskiego powiatu województwa wileńskiego. Głębokie, widok ogólny miasta przed 1930 r. CBN Polona Według opowieści Józef Piłsudski kilkakrotnie odwiedził Głębokie i okolice. Po akcji bezdańskiej w roku 1908 przez pewien czas ukrywał się w majątku Boryskowicze, należącym do Doboszyńskich. Gościł w Mosarzu, ale nie przywitali go zbytnio – właściciel, Kalikst Józef Piłsudski, unikał swego rewolucyjnego krewnego. Następnie, gdy Polska odrodziła się, a jego krewny został jej przywódcą, Kalikst Piłsudski bardzo żałował swojej nadmiernej ostrożności. Ale więzi rodzinne nadal nie zostały przerwane. W maju 1935 roku, kiedy zmarł Marszałek Jó

Rocznica Konstytucji 3 Maja w Głębokiem

W przeddzień święta, 2 maja 1938 r., odbył się wieczorem uroczysty capstrzyk, w którym wziął udział pluton honorowy żołnierzy KOP, oddział przysposobienia wojskowego i Związku Strzeleckiego, oraz hufiec Strzelczyków z orkiestrą Związku Strzeleckiego i pochodniami na czele. Na placu 3 Maja, przed pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego, oddziały sprezentowały broń, a orkiestra odegrała hymn narodowy, po czym pochód przeszedł głównymi ulicami miasta. Kościół parafialny oraz pomnik Marszałka były iluminowane. Wszystkie domy przybrano we flagi państwowe, a w oknach wystawiono godło państwowe oraz portrety Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i obu Marszałków Polski. Głębokie, widok ogólny kościoła św. Trójcy, plac 3 Maja, październik 1934 r. Narodowe Archiwum Cyfrowe Nazajutrz, w sam dzień uroczystości, oprócz żołnierzy KOP i miejscowej ludności, przybyło dużo ludności z okolicznych wiosek i osiedli. Najbliższe szkoły przybyły zwarcie z nauczycielstwem. Przed nabożeństwem w kościele parafialny