Przejdź do głównej zawartości

Dwie Miłości

Kołatato potężnie to Wielkie Serce w bohaterskiej piersi, gdy w roku 1919 - jak opisuje Juljusz Kaden Bandrowski - "o zmroku - bo zapadał właśnie - w klasku kopyt, w płaczu i krzykach tłumu, w chrzęście oręża, zamajaczyła sroga postać dowódcy pod Ostrobramskim łukiem. - Zdać się mogło, iż ożywa jakaś druga strona starych ryngrafów, na których, pod świętą opieką, do oblężonego grodu wjeżdża wódz polski, z orszakiem mężnego rycerstwa. Wilno przyjęło nas w ubóstwie swem bezgranicznem i w zniszczeniu, tem wszystkiem, co jest w tem mieście wieczne: pięknością starych murów i miłością serc. Jeszcze nie szedł żołnierz polski w takim blasku, w jakim szedł terni ulicami, objęty błogosławieństwem mieszkańców".

A potem nastąpiło parę chwil, poświęconych sprawom osobistym - wspomnieniom, na które tak mało było czasu w życiu Wielkiego Człowieka. Zwiedził mury swego dawnego gimnazjum, odetchnął powietrzem zułowskiem pieścił wzrokiem wąskie, zaniedbane uliczki wileńskie, któremi przebiegał nieraz jako mały chłopiec, i jako młodzieniec, i jako dojrzały mąż, w nadludzkim trudzie i w ustawicznem niebezpieczeństwie, szykujący śmiertelny cios uciemiężycielom.

A po siedemnastu latach umierał Wódz, myśląc o tem, że jeszcze raz przyjmie defiladę w Wilnie - defiladę, której już nie doczekał. Wrócił wtedy do Wilna z sercem.

Wrócił do Wilna i do Matki - do tych dwóch wielkich potęg, które kształtowały Jego duszę miłością i nauczyły Go kochać Polskę i Sprawiedliwość. Różne bywa ziarno i na różne grunty pada. Tym razem miłość matczyna i ciepło kraju lat dziecinnych rzuciły swój siew w Duszę Wielką i Silną i dlatego owocem jego był Bohater i Genjalny Wódz, który w Narodzie conajlepsze serca wokół siebie potrafił skupić i nie wyżyny bohaterstwa za sobą porwać w szalonym wyścigu krwii, żelaza i pracy.

"Ostatni pasjans Marszałka", fot. Kurjer Wileński, 1936

Wielką była dusza, która siew przyjęła, ale również niepospolitą była miłość matczyna, która siew ten rzuciła, niepospolitą była Matka, która kochając w nieletnim synie swoim przedewszystkiem przyszłe Jego bohaterstwo, od kolebki wychowująca Go na nieprzejednanego bojownika. "Matka - świadczy sam wódz - nieprzejednana patrjotka - nie starała się nawet ukrywać przed nami bólu i zawodów z powodu upadku powstania, owszem wychowywała nas, robiąc właśnie nacisk na konieczność dalszej walki z wrogiem ojczyzny". "Zaznaczyć jeszcze dla ścisłości muszę, że matka od najwcześniejszych lat starała się rozwinąć w nas samodzielność myśli i podniecała uczucie godności osobistej, które w moim umyśle formułowało się w sposób następujący: tylko ten człowiek wart nazwy człowieka, który ma pewne przekonanie i potrafi je bez względu na skutki wyznawać czynem".

To też "Matka i Serce Syna", złożone na Rossie, stają się nie tylko symbolem zwykłej miłości matczynej i synowskiej, opartej wyłącznie na związku krwi, ale stawiają przed oczy nam i przyszłym pokoleniom ideał zespolenia myśli i uczuć, stawiają przed społeczeństwem polskiem, szczególniej przed kobietami polskiemi, cel prześcignięcia Sparty, aby w przyszłości jak się mówiło: matka-Polka, jak się dziś przysłowiowo powiada Matka-Spartanka. Wielki Syn ukochał w swej Matce nie tę miękkość i dobrotliwość, którą zwykli śmiertelnicy lubią czule wspominać na drogach twardego i ostrego życia, ale Jej męską postawę wychowawczą, która mu drogę na całe życie wytknęła. Bo powiadał Marszałek: "Gdy jestem w rozterce ze sobą, gdy wszyscy są przeciwko mnie gdy wokoło podnosi się burza oburzenia zarzutów, gdy okoliczności nawet pozornie są wrogie moim zamiarom - wtedy pytam się samego siebie, jakby Matka kazała mi w tym wypadku postąpić i czynię to, co uważam za Jej prawdopodobne zdanie, za Jej wolę - już nie oglądając się na nic".

Kochająca Matka uczyła przyszłego Wodza kochać Polskę i Sprawiedliwość a jednocześnie Słowacki, również wychowanek Wilna, zaszczepiał w nim pierwsze ideały społeczne. "Mnie - po wiada J. Piłsudski - od dzieciństwa zachwycał zawsze Słowacki, który też był dla mnie pierwszym nauczycielem zasad demokratycznych". Ten wpływ drugiego wielkiego Wilnianina na Wodza, obok wpływu Matki, bodaj że najbardziej się przyczynił do tego, że w późniejszej swej politycznej pracy Marszałek nie poszedł tą drogą, na którą wkroczył młodszy od niego wychowanek tegoż wileńskiego gimnazjum, oszmiańczuk rodem, Feliks Dzierżyński.

A Wilno samo, bezpośrednio? Ono wspomnieniami niedawnego powstania styczniowego, które było najzaciętszem na niedalekiej, a bliskiej Marszałkowi przez pochodzenie rodziców, Żmudzi, u czyło syna starego rodu szlacheckiego myśleć o tej warstwie czarnych spracowanych rąk, która do walki o Polskę zasadniczo (pomijając wyjątki) wciągnąć się nie dała. Jakby chcąc odkupić winę przodków, winę zbytniej wyłączności klasowej, Józef Piłsudski daje się pociągnąć socjalizmowi i wchodzi całkowicie w środowisko ludzi pracujących fizycznie, ludzi, którzy do tego czasu zdawali się stać poza narodem. Wysiłki Jego idą w kierunku wyrwania tych warstw socjalizmowi kosmopolitycznemu, czy rosyjskiemu i związanie ich z macierzystym narodem przez połączenie programu socjalistycznego z walką o niepodległość Polski. Synteza ta dokonana została jeszcze w Wilnie i pod niewątpliwym wpływem Matki. Słowackiego i wileńskich wspomnień o walkach powstańczych.

A Żmudź we wspomnieniach Marszałka zapisała się przedewszystkiem jako najzaciętszy przeciwnik Moskwy i niezachwiany w wierności sprzymierzeniec Polski w roku 1863. Dlatego tak boleśnie odczuwał później Marszałek wszelkie zatargi z Litwą, dlatego wbrew wszelkiej rzeczywistości żywił zawsze przynajmniej cień nadziei na powrót dawnych braterskich stosunków, a Wilno zawsze zdawało Mu się być tem wspólnem sercem, które dwa organizmy w przyszłości znowu złączyć potrafi. Dlatego to z Wilna w stronę Kowna pojednawczo wyciągał rękę i podczas przemówienia na otwarciu uniwersytetu i w mowie swojej po uchwale inkorporacyjnej Sejmu Wileńskiego, i w odezwie swojej do mieszkańców po zajęciu Wilna. I w wierszach i między wierszami nietrudno jest tam wyczytać miłość braterską, jaką miał Marszałek do wiernych towarzyszy broni Jego Ojca z roku 1863.

A więc Wilno, miasto lat dziecinnych Marszałka, jest kolebką Jego zasad demokratycznych, Jego patriotycznego socjalizmu i Jego myśli o powrocie braterstwa narodów na wzór dawnej Rzeczypospolitej. Kiedy marzył o rozkwicie Wilna, to miał na względzie nietylko rozwój ekonomiczny i znaczenie miasta militarne, ale myślał również o Wilnie-Atenach polskich. Wierni testamentowi, jakim dla nas jest życie i słowa wszystkie Wodza, musimy uczynić z Wilna ośrodek promieniujący nie tylko światłem nauki i sztuk, ale też jasnością ukochanych ideałów Marszałka. Jak grób na Rossie będzie symbolem idealnej miłości matczynej i synowskiej, tak Wilno stać się winmo tem, czem było dla Marszałka - symbolem idej patrjotycznych i postępowych, symbolem u święconego wiekami braterstwa narodów otaczających stary gród Jagiellonów.

Symbol to wielka siła, to nakaz nadchodzącym pokoleniom, nakaz pracy w pocie czoła. Idea zamknięta w symbol nabiera mocy, jak proch w szczcinem a mocnem opakowaniu. Idea sama trafia do serc przez rozum, symbol wprowadza ją tam przez wyobraźnię. A czy trzeba jeszcze opowiadać, o ile w życiu praktycznem wyobraźnia silniejsza jest od rozumu? Postawieni ostatnią wolą Wodza na straży dwóch tak wielkich symboli, jak nowy grób na Rossie i Wilno, przyjęliśmy na siebie ciężki, ale zaszczytny obowiązek. Przez rozwinięcie, przez ozpromieniowanie tych symboli, musimy uczynić z Wilna polskie Ateny, a z Polski nową Spartę.

Władysław Arcimowicz, Kurjer Wileński 12 maja 1936 roku

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kresowe miasto Głębokie a Marszałek Piłsudski

Głębokie, to położone na Białorusi miasto powiatowe obwodu witebskiego. W dawnych czasach kresowe miasteczko w powiecie dziśnieńskim, nad brzegiem jeziora tegoż nazwiska, należało kolejno do magnackich rodów: Radziwiłłów, Korsaków, Zenowiczów, a po traktacie pokojowym w Rydze z 1921 roku wróciło do Rzeczypospolitej i stało się centrum administracyjnym dziśnieńskiego powiatu województwa wileńskiego. Głębokie, widok ogólny miasta przed 1930 r. CBN Polona Według opowieści Józef Piłsudski kilkakrotnie odwiedził Głębokie i okolice. Po akcji bezdańskiej w roku 1908 przez pewien czas ukrywał się w majątku Boryskowicze, należącym do Doboszyńskich. Gościł w Mosarzu, ale nie przywitali go zbytnio – właściciel, Kalikst Józef Piłsudski, unikał swego rewolucyjnego krewnego. Następnie, gdy Polska odrodziła się, a jego krewny został jej przywódcą, Kalikst Piłsudski bardzo żałował swojej nadmiernej ostrożności. Ale więzi rodzinne nadal nie zostały przerwane. W maju 1935 roku, kiedy zmarł Marszałek Jó

Dziesięciolecie Polski Odrodzonej - Jak to było w Głębokiem

Dnia 10 listopada 1928 roku już wczesnym rankiem ruch był ogromny. Domy przybierały szatę odświętną. Wszędzie pełno zieleni, kwiatów, lampjonów, portretów Pana Prezydenta i Marszałka Piłsudskiego. fot. Muzeum Warmii i Mazur Tut przed godziną 15 na placu 3-go Maja zbierać się poczęły Organizacje ze sztandarami. Formuje się pochód, na czele którego stają wieńce: Starostwa i Sejmiku, 3 Półbrygady K.O.P., 23 pułku ułanów, Związku Oficerów Rez., Policji, Strzelca, Magistratu, Nadleśnictwa, Urzędów Państwowych, Przysposobienia Wojskowego, Organizacyj Społecznych i t.d., za wieńcami przedstawiciele władz, wojska, policji państwowej, grającej marsza Chopina, pochód rusza na cmentarz katolicki, otoczony setkami ludzi wszystkich wyznań. Zdała już widać na cmentarzu zapalone lampjony na grobach żołnierzy. Pochód pomału wchodzi na cmentarz i zatrzymuje się przy mogiłach wyciągniętych w długi szereg, na czele których stoi wysmukły duży biały krzyż, na nim zaś czarna tablica ze złotemi lit

Rocznica Konstytucji 3 Maja w Głębokiem

W przeddzień święta, 2 maja 1938 r., odbył się wieczorem uroczysty capstrzyk, w którym wziął udział pluton honorowy żołnierzy KOP, oddział przysposobienia wojskowego i Związku Strzeleckiego, oraz hufiec Strzelczyków z orkiestrą Związku Strzeleckiego i pochodniami na czele. Na placu 3 Maja, przed pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego, oddziały sprezentowały broń, a orkiestra odegrała hymn narodowy, po czym pochód przeszedł głównymi ulicami miasta. Kościół parafialny oraz pomnik Marszałka były iluminowane. Wszystkie domy przybrano we flagi państwowe, a w oknach wystawiono godło państwowe oraz portrety Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i obu Marszałków Polski. Głębokie, widok ogólny kościoła św. Trójcy, plac 3 Maja, październik 1934 r. Narodowe Archiwum Cyfrowe Nazajutrz, w sam dzień uroczystości, oprócz żołnierzy KOP i miejscowej ludności, przybyło dużo ludności z okolicznych wiosek i osiedli. Najbliższe szkoły przybyły zwarcie z nauczycielstwem. Przed nabożeństwem w kościele parafialny