W dniu 24 października 1926 roku o godzinie 2.15 Marszałek Józef Piłsudski w towarzystwie pułkownika Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, przedstawiciela Kancelarii Cywilnej Prezydenta Rzeczypospolitej Kazimierza Świtalskiego, hrabia rotmistrza Jerzego Józefa Potockiego i adiutanta hrabia majora Adama Remigiusza Grocholskiego – wyruszył z Warszawy autem do Brześcia nad Bugiem.
Październikowa pogoda zaskoczyła podróżujących nagłą wichurą śnieżną w okolicy Siedlec, co utrudniło znacznie podróż – auto przybyło do Brześcia nad Bugiem dopiero o godzinie 8 wieczorem.
Tu odbyła się konferencja z dowódcą Okręgu Korpusu nr IX generałem Mieczysławem Ryś-Trojanowskim. Po kolacji około godziny 2 w nocy wagonem salonowym delegacja, w której znaleźli się także ministrowie: Paweł Romocki, Aleksander Meysztowicz i Karol Niezabytowski, książę Janusz Radziwiłł, major Aleksander Prystor, udała się do Nieświeża, a raczej do stacji Horodziej, dokąd pociąg przybył około 9 rano.
![]() |
Przyjazd Marszałka Piłsudskiego z Nieświeża do Warszawy w dniu 26 października 1926 r. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe |
Na peronie stacji Horodzieja od wczesnych godzin porannych oczekiwały Marszałka tłumy włościan. W imieniu władz powitał Marszałka wojewoda nowogródzki Zygmunt Beczkowicz. Niestety ordynat nieświeski Albrecht Radziwiłł nie opuścił zamku z powodu choroby, dlatego w imieniu jego witał Marszałka Karol Radziwiłł.
Po przybyciu do odległego o kilkanaście kilometrów Nieświeża Marszałek w otoczeniu udał się do parafialnego kościoła, gdzie odbyć się miało nabożeństwo żałobne za duszę śp. rotmistrza Stanisława Wilhelma Radziwiłła, byłego adiutanta Naczelnego Wodza.
![]() |
Stanisław Wilhelm Radziwiłł z córką Anną Marią, ok. 1910-1911 r. Źródło Fundacja Pałac Bojadła |
Przed kościołem Bożego Ciała stał wyciągnięty sznurem szwadron honorowy 27 pułku ułanów z orkiestrą i sztandarem oraz przedstawicieli rodu Radziwiłłów z ordynatem nieświeskim Radziwiłłem Albrechtem na czele, który z trudnością podszedł do Marszałka, by powitać go i przeprosić, że nie mógł go osobiście witać na dworcu.
![]() |
Marszałek Józef Piłsudski w otoczeniu członków rodziny Radziwiłłów przechodzi przez bramę kościoła farnego. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe |
![]() |
Marszałek Józef Piłsudski w otoczeniu członków rodziny Radziwiłłów podczas nabożeństwa w kościele farnym. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe |
Po nabożeństwie wszyscy obecni zeszli do podziemi kościelnych, gdzie stoją trumny ponad stu członków rodu Radziwiłłów, wśród nich skromna drewniana trumna z prochami rtm. Stanisława Radziwiłła.
W mrocznych podziemiach kościoła Marszałek Piłsudski przystąpił do uroczystego ceremoniału dekoracji trumny swego bohaterskiego adiutanta, orderem Virtuti Militari:
"Jest to jedna z najcięższych strat, jakie mi wojna zadała w ludziach dzielnych i wiernych Polsce.
Panowie oficerowie, baczność!
W imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej i Naczelnego Wodza – dekoruję śp. rotmistrza Stanisława Radziwiłła orderem Virtuti Militari czwartej klasy".
Po czym na ręce księcia Albrechta Radziwiłła Marszałek złożył dyplom orderu.
Następnie po ceremoniału na placu przed kościołem Marszałek Piłsudski przy dźwiękach marsza pułkowego przyjął defiladę szwadronu 27 pułku ułanów. A potem udano się do zamku.
W sale jadalnej prastarego zamku około 70 osób zasiadło do wykwintnie skromnego i prostego śniadania, które nie miało nic wspólnego z przepychem publicznych bankietów. Zaczęły się toasty, Albrecht Radziwiłł jako pierwszy podniósł kielich za zdrowie Marszałka Piłsudskiego i podziękował mu za zaszczyt odwiedzin. Z kolei przemówił Janusz Radziwiłł:
"My, obywatele wschodnich rubieży Rzeczypospolitej Tobie, Panie Marszałku, Twemu rozumowi politycznemu, Twej dzielności zawdzięczamy szczęście należenia do Niepodległego Państwa Polskiego – mówił Radziwiłł – kto wie, co by z nami było, gdyby nie Twa uparta wola zakreślania szablą takich, a nie innych granic polskiego Wschodu. Rozumiemy to, umiemy ocenić i bądź pewny, panie Marszałku, że my – ziemiaństwo kresowe – gotowi jesteśmy spieszyć Ci z pomocą w wielkiem Twoim dziele utrwalenia państwowości polskiej i wzmocnienia autorytetu władzy wykonawczej".
Ten wzruszający toast nie był i nie mógł być spontaniczny. Ta jawna deklaracja polityczna była początkiem wydarzeń, które miały wzmocnić znaczenie i rolę Piłsudskiego wśród szlachty kresowej.
Marszałek Piłsudski odpowiedział na toast krótko, z niezwykłą prostotą i serdecznością, w bardzo uczuciowym, osobistym tonie:
"Stare to zamczysko mówi nam, jak śmierć i życie splatały się z sobą w pracy i nad tymi murami. Miałem adiutanta, który z tego pochodził gniazda, i niewątpliwie duch Stanisława Radziwiłła jest z nami, gdy tu bawi jego Wódz Naczelny. Ani mnie to przeraża, ani dziwi. Dziś chcę jego wspomnieć nie jako umarłego, lecz jako żywego. Rycerska prawda tego domu uosobiła się w nim. Duma wielkiego domu, który tak dawno przeszłości naszej służył, zlały się w nim w wierną i twardą służbę żołnierza. Dom Radziwiłłów dał nam w przeszłości szereg ludzi, co w służbie państwa zasłynęli czy na polach bitew, czy w radach senatorów.
Piję dziś za pamięć o poległym, gdyż wierzę, że pamięć o nim żywa będzie wśród panów, lecz dziękując, wzruszony przemówieniami poprzedników, toast ten wznoszę za ród Radziwiłłów, goszczący mnie dziś, by pozostał równie wieczny, jak te stare mury Nieświeża".
Przemówienie Marszałka uczyniło niezwykłe wrażenie wśród obecnych. Zniknęły cienie oficjalności i w sale zapanował nastrój serdecznego entuzjazmu. A toast Eustachego Sapiehy, zakończony okrzykiem: "Niech żyje Józef Piłsudski!", wzbudził huragan oklasków i okrzyków.
Po śniadaniu, około godziny 3 po południu, Marszałek Piłsudski udał się do 27 pułku ułanów. Po czym bawił czas w ratuszu, witany przez dzieci i młodzież szkolną, która na cześć gościa odegrała przedstawienie "Rusałka" – a młody uczeń wygłosił przemówienie, na końcu którego dodał:
"Dziadku! Dwa razy już wielkie szczęście miałem w życiu. Dwa razy widziałem Cię w życiu, raz w Nowogródku – drugi raz w prastarym Nieświeżu. Tych chwil nie zapomnę do końca życia".
Na co wzruszony Marszałek serdecznie ucałował rozpromienionego chłopca.
Wieczorem na zamku odbył się obiad, a następnie raut, na który książę Albrecht Radziwiłł zaprosił przedstawicieli najważniejszych i najstarszych rodów kreskowych, a więc oprócz książąt Janusza i Albrechta Radziwiłłów w Nieświeżu bawią książę Olgierd Czartoryski z Poznania, hrabia Jerzy Potocki z Małopolski, prezes organizacji konserwatystów polskich książę Ludwik Czetwertyński oraz były minister spraw zagranicznych Eustachy Sapieha. Również do Nieświeża przybyło grono wielkich właścicieli ziemskich z Wileńszczyzny, a nawet z ziem kowieńskich, m.in. prezes wileńskiego związku ziemiańskiego Hipolit Giecewicz, prezes Związku Polaków Zakordonowych hrabia Jerzy Czapski, hrabia Jan Tyszkiewicz, Michał Obiezierski, Stanisław Wańkowicz i inni. W sumie zgromadziło się ponad 400 gości.
Raut był więc w rzeczywistości zjazdem politycznym, mającym w przyszłości zapewnić Marszałkowi wsparcie ze strony najbardziej wpływowych członków ówczesnych elit społeczno-politycznych oraz zmotywować ich do czynnej pracy politycznej przed zbliżającymi się wyborami.
Po zakończeniu przejęcia o północy Marszałek Piłsudski odjechał z Nieświeża do oczekującego specjalnego pociągu, którym powrócił do Warszawy 26 października o godzinie 10.05 rano.
Komentarze
Prześlij komentarz